- środa, 29 kwietnia 2015

Extreme Bra



W ramach majówkowego urlopu przywiało mnie na mój prywatny koniec świata - Mazury. Spragniona koni i jazdy pozwoliłam sobie na chwilę bycia dzikusem. Chodzę więc cały Boży dzień w bryczesach, nieumalowana, a mój telefon leży już 3 dzień przy łóżku, i zamierzam nawet na niego zerkać (pewnie zdążył się już rozładować).

Wraz z spędzaniem całych dni w stajni, jeżdżąc po kilka koni dziennie, prowadząc jazdy, i tocząc baloty siana ze stodoły, powróciły do mnie na chwilę zapomniane ubraniowe problemy. Nie są to w tym przypadku problemy stricte związane z wyglądem, nie mniej jednak mające spory wpływ na komfort, podczas szeroko pojętej jeździeckiej aktywności.
Chodzi mi mianowicie o dobór odpowiedniej bielizny. Temat lekko wstydliwy, nie każdy chce o nim mówić, wiele z osób na pewno też stwierdzi , że takiego problemu bieliźnianego nie ma (zazdroszczę). Ale jednak.
Problem opadających w trakcie skoku ramiączek od biustonosza, rozpinających się  w terenie staników, upijających szwów i wchodzących w tyłek majtek istnieje i jestem pewna, że dotknął niejedną (niejednego) z Was :)  Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze, u Pań, które  natura obdarowała obfitym biustem, problem z tym, że np. w trakcie kłusa taki biust nieskrępowany odpowiednio, zaczyna żyć własnym życiem i przemieszcza się nie zawsze zgodnie z kierunkiem, w którym podąża reszta ciała, falując "w tę i nazad" niczym morze w trakcie sztormu.

Dochodzimy więc do momentu, kiedy należy stanąć przed wyborem, czy bielizna jeździecka ma być przede wszystkim ładna, czy przede wszystkim funkcjonalna.

Na początek, to zdecydowanie odradzam używania "fikuśnej" koronkowej bielizny. Po pierwsze z uwagi na to, że zwykle jest ona bardzo delikatna i i szybko się zniszczy, w trakcie intensywnego użytkowania. Po drugie z autopsji stwierdzam, że koronka lub inna siateczka nie jest zbyt trafnym wyborem jeśli chodzi o "oddychanie" materiału, a jej faktura, działa na poruszające się ciało niczym papier ścierny.
Jeśli nie koronka, to zostaje nam w takim razie bawełna, najlepiej z domieszką elastanu i najlepiej żeby bielizna  z takiej bawełny była wykonana bezszwowo. Oddychająca, miła dla ciała  - wybór idealny :)
 Co do fasonu, to stwierdzam, że bezapelacyjne biustonosz do jazdy konnej powinien mieć schodzące się na plecach ramiączka. W ogóle nie ma innej opcji. Tradycyjne ramiączka, choćby nie wiem jak wytrzymałe, prędzej czy później się rozciągną i niepostrzeżenie zaczną zjeżdżać z ramion w najmniej odpowiednich momentach.
Na szczęście większość sportowych staników jest tak zaprojektowana, że ramiączka nie mają szans na przesuwanie się. Ich minusem wg mnie z kolei jest brak odpowiedniego usztywnienia w oczywistych miejscach, co sprawia, że niestety w ogóle nie spełniają swojej funkcji "podtrzymującej". Irytuje mnie też wciąganie przez głowę, no ale wtedy przynajmniej nie występuje problem z ich rozpinaniem się :D

Co do dolnej partii bielizny, to czytałam gdzieś kiedyś w "prasie zagranicznej" :P, że najlepszym krojem do jazdy konnej jest krój  "hipsterski". Osobiście ciężko mi powiedzieć, czy tak czy nie i dlaczego, na pewno nie polecam stringów :D (aczkolwiek niektórzy preferują) .

Jako, że branża jeździecka jest w ciągłym rozwoju i wymyślają coraz to nowe rzeczy, tak i bielizna dedykowana jeźdźcom się pojawiła. Wygląda dobrze i w ogóle, natomiast majtki z wyściółką lekko napawają mnie lękiem :D Pewnie przeszły tysiące rozmaitych testów i z pewnością spełniają nienagannie swoją funkcję, ale jakoś tak.... musiałabym wypróbować, żeby się przekonać. Ciekawa jestem czy taka Edwina Alexander w takich jeździ...



Marka nazywa się Derriere Equestrian i sygnowana jest przez Carla Hestera. Firma ta produkuje także "normalną" bieliznę jeździecką oraz bryczesy. A swoją drogą te "normalne" majtki całkiem mi się podobają :)

Z marek produkujących bieliznę jeździecką jest np. jeszcze Equetech i Back on Track:




Co do kolorów, to przeważnie szału nie ma. Rozbieżność tonalna od bieli do beżu, ewentualnie czerń. O ile ma to być pod odzież konkursową to rozumiem, ale generalnie mogliby się trochę bardziej postarać.
Jest też sporo bielizny, nie typowo jeździeckiej, ale takiej, która na pewno w jeździectwie by się odnalazła jak np. Under Armour .




Znalazłam jeszcze takie cudo firmy Enell Sports Bra, który w swoim opisie ma "NO BOUNCE GUARANTEE" ;)

Mamy też coś co nazywa się KAN Shock Absorber Bra. Zgodnie z opisem producenta biustonosz ten jest w tej chwili Nr 1 na świecie i pochłania nawet 78 % wstrząsów spowodowanych jazdą konną.





Ale dla mnie absolutnym hitem są biustonosze Lululemon <3, też "niekońskie", ale wyglądają super i biorąc pod uwagę ich "konstrukcję" myślę też, że super się w nich jeździ :)






No i to w sumie tyle by było o tych moich bieliźnianych rozterkach. Ciekawa jestem Waszych spostrzeżeń. Wiem, że temat jest delikatny, ale proszę się nie wstydzić :D

A tak btw, widzieliście, że Kingsland wypuścił swoje bikini ? Jeszcze nie wiem czy to bardziej hit czy kit. W każdym bądź razie czekam na majtki z pieluchą by Kingsland :D




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz