Zdecydowałam się wreszcie na upranie jednego czapraka za pomocą mechanizmu zwanego pralką i tu pojawia się pewien problem. Bo pół biedy jeśli się ma na stanie pralkę stajenną i zużyte czapraki są jednymi z czystszych rzeczy, które się do niej wrzuca. Co innego natomiast, gdy, tak jak w moim przypadku, posiada się pralkę wszechstronnie użytkową. Pokusiłam się kiedyś na wrzucenie do pralki czapraka w stanie wyjściowym, czyli zdjętym z konia, wysuszonym i brudnym jak nieboskie stworzenie. Był to pierwszy i, przysięgam, ostatni raz kiedy popełniłam ten błąd. Raz, że stan czapraka po praniu niewiele różnił się od tego z przed, a po drugie, że jakiś czas później wstawiłam bieliźniane pranie, które, jak okazało się po wyjęciu z pralki przyjęło na klatę całą sierść jaka oderwała się od wyżej opisanego czapraka. Może to i dobre, dla kogoś kto chce poczuć nierozerwalną więź ze swoim koniem i mieć poczucie, że są przez cały czas razem itd., ale noszenie majtek z końską sierścią pachnie mi już trochę jakimś niezbyt zdrowym fetyszem i zdecydowanie mówię temu HELL NO !!!
Tak więc stwierdziłam pospiesznie, że sierść powbijaną w czaprak, przed praniem koniecznie trzeba usunąć. Ameryki tym stwierdzeniem nie odkryłam, no ale trzeba uczyć się na swoich błędach. Próbowałam najpierw opcji z odkurzaczem, ale efekt tej operacji był co najwyżej mierny. I wtedy mnie olśniło:) Wzięłam czaprak i najzwyklejsze gumowe zgrzebło, które znajdzie się w każdej siodlarni i tak kawałek po kawałku zaczęłam skrobać ten czaprak. Co prawda zajęcie to pochłania trochę czasu i energii, ale efekt zadowala mnie w 100%, bo sierść wychodzi prawie cała i czaprak po praniu wygląda jak nowy, ale na wszelki wypadek dobrze wszystkim radzę, przed kolejnym praniem nastawić pralkę na płukanie bez wsadu w środku:)
A teraz krótka prezentacja, żeby nie było że ściemniam:)
Oto czaprak, którego stan nie wymaga komentarza...
i jeszcze w przybliżeniu:
biorę więc gumowe zgrzebło i zaczynam skrobać:
efekt końcowy przed praniem wygląda tak:
a to kupka sierści, wydarta z czapraka:/
tak wygląda po wyciągnięciu z pralki (oczywiście cały czas jest to wewnętrzna strona):
jest na nim co prawda jeszcze trochę sierści, ale myślę, że tego nigdy nie da się uniknąć w całości.
A tak wygląda strona zewnętrzna:
Sposób jest prosty i myślę, że w większości przez wszystkich znany, ale może komuś pomorze rozwiązać egzystencjonalny problem związany z utrzymaniem sprzętu jeździeckiego w czystości:)
A tak BTW to zdecydowanie polecam model czapraka widocznego na zdjęciu. Mam go już 4 rok w intensywnym użytkowaniu, piorę, zakładam, piorę zakładam itd., a nie ma na nim ani jednego przetarcia, co prawda widać niewielkie przebarwienia, ale który czaprak zachowuje swój pierwotny kolor po 4 latach (chyba tylko nieużywany). Tak więc lećcie brudaski do swoich siodlarni, zgrzebła w dłoń i wielkie pranie czapraków czas zacząć!!!
Buziaki:*
do pralki ewentualnie można wrzucać rzeczy na których są resztki sierści, ale najlepiej wrzucić to w jakąś niepotrzebną już albo kupioną na ciuchach poszewką na pościel ;)
OdpowiedzUsuńpoza tym zdecydowanie lepiej się wszystkie czapraki dopierają jak się je szczotą szoruje ryżową czy coś... najlepiej na myjce końskiej...
pozdrawiam
-rochnar-
Co do szczoty to zdecydowanie zgadzam się!!! szczególnie jeśli chodzi o jasne czapraki, bez szorowania nawet nie zaczynam ich prać, a z poszewką dobry pomysł:) choć jak ma się pralkę która nie dopiera nawet skarpetek wywróconych na lewą stronę, to może być lekki psikus:)
UsuńMam ten sam problem z czaprakami :D czekam na więcej porad :)
OdpowiedzUsuń