- wtorek, 16 października 2012

czas na termobuty

Jak mówią Starkowie w Grze o Tron - "The winter is coming". Z tego tytułu czas pomyśleć o nowych termobutach. Co prawda na mazurskiej wsi moje stopy tej jesieni już zdążyły parę razy zmarznąć, ale nie jest to w sumie wyznacznikiem nadciągającej zimy, jeśli ktoś nie posiada krążenia w stopach :P
Skoro zapadła już decyzja o zakupie nowych termobutów  zrobiłam mały research w poszukiwaniu czegoś co dobrze wygląda, no ale powiem szczerze, że jest bieda:/  Z drugiej strony jednak ostatnie moje termobuty miały być z tych "wyględnych" no i niestety na wyglądzie się skończyło... Wiedziona przekonaniem, jak już ostatnio pisałam, że lepiej dołożyć parę groszy i kupić coś lepszego, znalazłam dobre rozwiązanie (przynajmniej wtedy mi się tak wydawało). Mój wybór padł na buty Euro-stara, jako, że Eurostar jest zdecydowanie moją ulubioną marka, jeśli chodzi o jeździeckie ciuchy, fakt,że wypuścili na rynek termobuty strasznie mnie ucieszył. Wyglądały naprawdę dobrze (jeśli można tak powiedzieć o termobutach) zapinane na suwak z tyłu, dobrze dopasowane do nogi, solidnie wykonane, taki mały kompromis między termooficerkami, które ciepło moją tylko w nazwie i szkaradnymi, szerokimi kapciami, które prawie nie mieszczą się w strzemię.... No, ale tak jak już wspominałam, na wyglądzie się skończyło, bo buty projektował chyba ktoś pochodzący z krainy gdzie zimą nie ma wody, błota i śniegu. Najprościej mówiąc  po prostu zaczęły przemakać...(!), więc na cholerę mi takie termobuty, do chodzenia wyłącznie po stajni:/ Zmuszona byłam więc zainwestować w jakieś obuwie umożliwiające mi swobodne przemieszczanie się w ciężkich warunkach pogodowych. zakupiłam więc taaakie makalony z Decathlonu za całe 60 zł zrobione z pianki z futerkowym wkładem w środku, który można wyjąć i wyprać i do tej pory uważam, że to najlepsze zimowe stajenne buty jakie mam. Co prawda wyglądają okropnie, ale jedne ładne już kupiłam, więc tym razem postawiłam na funkcjonalność. Eurostary zostawiłam sobie tymczasem tylko do jazdy na koniu, ale niestety tej próby też nie przeszły za dobrze, gdyż w drugim sezonie użytkowania (podkreślam, że zakładałam je tylko na jazdę)popękały na zgięciu w okolicy palców, pewnie z tego względu, że materiał, z którego były wykonane, na mrozie robił się tak twardy, że czułam jakbym chodziła w butach z tektury:D W akcie rozpaczy nakleiłam na owe pęknięcie gumową łatkę, którą łata się dętki, tudzież opony no i przedłużyłam im żywot do końca zimy, natomiast po takim tuningu zakładałam je już tylko jak nikt nie widział. Abstrahując już kompletnie od tego, że tak czy siak zsiadając z konia miałam odmarznięte stopy i brak czucia w palcach...., a dodatkowo przetarte wszystkie skarpetki na piętach, gdyż sam but w stosunku do całej reszty po wyżej kostki był ustawiony pod kątem po to, żeby dobrze noga leżała w strzemieniu, co niestety wykluczało możliwość komfortowego chodzenia w nich.
Wróciłam tym samym do punktu wyjścia i znów stoję przed dylematem jakie termobuty wybrać.... Tym razem chyba jednak postawię na komfort posiadania suchych stóp i całych skarpetek i zdecyduję się na któreś z tych co mają cały but, aż do kostki, z lanej gumy. Rozważałam też przez chwilę zakup krótkich termobutów, bo zawsze można do takich dosztukować sobie jakieś czapsy do jazdy, no ale w sumie mam moje niezawodne fioletowe makalony z decathlonu, więc ta opcja odpada, bo potrzebuję czegoś, w co nie wpadnie mi śnieg podczas walki z zaspami:P Natrafiłam też na angielskim ebay'u na buty z neoprenu, które nieźle powinny trzymać ciepło, natomiast póki nie złapię żadnych opinii na ich temat, albo przynajmniej nie zobaczę ich na żywo, chyba nie zaryzykuję, tym bardziej, że wyglądają na takie, których długość sięga mniej więcej do połowy łydki.
Ostatecznie upatrzyłam sobie termobuty z Villa Horse, które w miarę mi się podobają i producent zapewnia o ich nieprzemakalności. Oczywiście nie daję im więcej czasu niż dwa sezony zimowe, bo to chyba taka średnia, statystyczna wytrzymałość wszystkich termobutów tego typu, najczęściej z tego tytułu, że wycierają się w nich te wkłady, które można prać w pralce. Ale wściekła nie będę, bo przynajmniej nie wydam nadprogramowej kasy, no i może moje NOWE buty nie usłyszłą już tylu niecenzuralnych określeń:P

5 komentarzy:

  1. A czy masz może zdjęcie albo linka z Decathlonu tych krótszych butów z wyjmowaną wkładką?

    OdpowiedzUsuń
  2. http://www.decathlon.com.pl/PL/weasy-134650454/#, tu jest link do tych butów:)

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja polecam temobuty ze sklepu Jula.pl
    Kosztują 50zł i nawet jak wytrzymają jeden sezon to dobrze bo moje za ponad 100zł tyle wytrzymały

    OdpowiedzUsuń
  4. Zastanawiam się nad kupnem termooficerek HKM Elegance (http://galopada.pl/sobraz/22223/0), co myślicie? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też kiedyś zastanawiałam się nad kupnem tych butów, natomiast z tego słyszałam od posiadaczy termooficerek, to niestety nie do końca spełniają swoje funkcje:/, może z powodu cienkiej podeszwy i w ogóle mało ocieplanej stopy, przez które ciepło tak czy siak ucieka? Druga sprawa, to pytanie w jakich warunkach zamierzasz je użytkować, bo jeśli na dworze to ja odradzam, bo przy dużym mrozie mnie marzną nogi nawet w grubych termobutach i dodatkowych skarpetkach...,ale może na hali się sprawdzą:)

      Usuń